Miłosz z Tarnowa się kłania
Mam doła a raczej jakby to określić w nomenklaturze Capri-owskiej koleje załamanie i zwątpienie w ostateczne osiągnięcie celu. Jakim jest odrestaurowanie mojego rydwanu. Mam przed sobą wydatki rzędu 3500 zł i 400 zł w kieszeni. Dziś nawet z ojcem który mi pomaga pokłuciłem :/
Wiecie jeszcze dziś tak niefortunnie oparłem się wciskając drężek od zawieszenie że pogiąłem sobie blach kolanem :/ nie pytajcie jak to zrobiłem bo sam nie wiem. :|
Kurde przeżyłem ze swoim MK3 już 2 lata i teraz się nie poddam ale mile widziane wszelkie podnoszące na duchu wpisy. :]
Bo wiecie braci wy droga że kto jak kto ale wy możecie na duchu podnieść ze wzgledu na podobne przeżycia :/
Ok nie pisze więcej bo nikomu nie będzie się chciało czytać :]
Pozdrawiam wszystkich załamanych i tych co mają Capri :]
No i ewentualnie inne fajne fordziki ;]
Hej
Bridgestone / 2004-03-30 20:16:41 /
Jak już zrobisz co trzeba, to wozik wszystko Ci wynagrodzi przyjemnością z jazdy. Ja też miałem takie załamania, chciałem sprzedawać itd. ale dziś właśnie wyciągnąłem na słoneczko po pół roku wóz (też rydwan, ale nie capri) i przejażdżka nad jeziorko z dziewczyną piękny zachód słońca na tej starej trzydziestoletniej porysowanej szybie. Tylko Ty i ja i jeszcze paru może powiedzieć, że wie co to znaczy:) GŁOWA DO GÓRY!!!
Michał Rau / 2004-03-30 20:23:51 /
Miłosz czy to ja kiedyś Cie ścigłem aż pod dom takim białym dostawczakiem VW :-)
o rety, ale miałem frajde :-P
jade drogą w zupełnie obcym mieście no i nagle okrzyk ...... eeeeej tam jedzie Capri - kurde na taki widok zawsze wraca ochota do dłubania przy swoim graciku który kiedyś był piękną jedynką tak by w końcu wyjechał na droge ... oj i to jak - pozdrawiam i żeby następnym razem nikt nie był poszkodowany (tj. bez swojego Capri przy takim spotkaniu)
a remont nie taki straszny i dla auta bedzie pewnie lepiej ..
MikeB4 / 2004-03-30 20:31:08 /
Cze Mike :] tak to ja, dzięki za miłą pogawędke pod blokiem, szczerze t troche się przeraziłem bo widziałem że jechaliście za mną troche i jak zatrzymałem się i wy za mną to nie wiedziałem czy mam łapać za jakiś klucz do kół czy co :P
Dzięki i pozdrawiam :]
Bridgestone / 2004-03-30 20:34:53 /
NIe bądź rura i niepekaj dasz radę:) Ja najgorsze załamanie dwa przeżyłem :
1.Podczas sprzedaży Capri ...dotad mnie sumienie gryzie i umieram w każdej chwili gdy o tym pomyslę
2.Podczas trzech awarii skrzyń biegów w granii ta akcja miała miejsce wciągu jednego miesiąca trzy skrzynie wymieniłem w tym jedna na mazurach czyli 370km od domu...wtedy już myślałem by sprzedać to w cholerę..
Więc tak jesteś szczęściarzem,że masz Capri ,a drugie każde takie przeżycie umacnia miłość do naszego pięknego,niepowtarzalnego i mocno uduchowionego toczydełka...więc miej wiarę bracie...za jakiś czas wsiądziesz do odpicowanej niuni odpalisz w słuchasz się w delikatny pomruk silniczka i pomkniesz przed siebie dumny i radosny jak nigdy dotąd...będziesz tym z niewielu ,którzy nad plastik cenią przygody smak:)
gilmor / 2004-03-30 20:43:51 /
Nic się nie łam
Ja właśnie kupuję do remontu :(
I ciesze się, że sam nie będę płakał
PS
Jestem żonaty :)))
r192 / 2004-03-30 22:35:13 /
stary spoko:))
Pierwsze Capri kupiłem mając na spółe z bratem niecałe 800zł gdzie auto kosztowało 2500zł:) reszte sie pożyczyłem i to od nie wiem olu ludzi po 50,100zł...:) to norma u nas w kraju:))
teraz mam Caprika - "jednorożca" którego remontuje już ponad dwa lata i jeszcze ani razu sie nim nie przejechałem... no dobra na holu 7km:) ale bez przedniej szyby:))
są wzloty i upadki - wiadomo ale pamiętaj jak jest źle to jest dobrze bo może być tylko lepiej:))
Pozdro i wytrwałości:)
Ps: nic tak nie naładuje cie energią jak jakiś zlot:) pojedź gdzieś na zlocik bez auta to zaraz wrucisz i nic nie bedzie sie liczyło tylko auto...
jagoolmk2 / 2004-03-30 23:02:48 /
ostatnio także dopadł mnie kryzys który dzisiaj się nasilił jeszcze bardziej jak jeżdżąc w poszukiwaniu kogoś kto poprawi po poprzednich ,,fachowcach" resory słyszałem teksty w rodzaju ,, panie ja to mam za karę robić? nie jestem sentymentalny...etc" albo zajeżdżając do blacharza który odkąd tylko pamiętam robi garbusy po entuzjastycznejh rakacji na widok samochodu zapytany czy by zrobił i ile by kosztowała blacharka u niego odparł że,, zna sympatyczniejsze sposoby zarobienia pieniędzy" i się nie podejmie...
nie przejmuj sie tak - pomysl ze jutro dzien bedzie dluzszy od dzisiejszego, powinno byc cieplej, a i o tym ze sa tacy co do tej pory capri nie maja, bo w warsztacie innej marki maja juz znizke jako staly klient... whatever - teraz jezdze rowerem i po wakacjach moze wyrobie sie na jakiegos fordzika - pozdr.
Jazu / 2004-03-30 23:54:02 /
Miłosz nic sie nie martw jakos to bedzie najwazniejsze ze masz capryche jak bedziesz potrzebował pomocy przy zrobieniu autka to daj znac ,a z kasa jest tak ze raz jest raz niema to jest.
Krzysiek.c / 2004-03-30 23:55:38 /
znam narazie kilku zapaleńców, którzy każdy grosik prezanaczją na swoje autko, między innymi to mój brat i Papaj :o) Powoli a do CELU przecież nie jest ważne kiedy, ważne zeby w ogóle wyjechać ... mojemy bratu sie udało i teraz śmiga ... wiec powodzenia :o) i do zobaczenia na trasie ... pozdr pa
BeaTa / 2004-03-31 12:35:48 /
nbie lam sie:)
ja wjechalem do garazu zeby zrobic elektryke a wtym momecie, robie blacherke, czyli caprycha rozebrana do GOLASA:), potem czeka mnie jakies ladne malowanko, silnik, lezy w kilku kontach, a czesci nie mam sam pojecia skod wytrzasne:)))
ale nie ma co sie lamac:)))
pamietaj powtarzaj sobie tak:
za tydzien, no moze dwa juz bedzie gotowy
napewno powtorzysz to kilka razy, nigdy nie wychodzi za pierwszym razem
ale jaka satysfakcja gdy w koncu wyruszysz:)))))
3maj sie, powodzenia i glowa do gory:)))
bood-o / 2004-03-31 14:44:41 /
wiem, co to znaczy u mnie jest podobnie i do tego ja jeszcze ide do woja w maju a samochodzik ciągle wymaga wkładu winansowego i nie tylko :) w każdym razie też przeżyłem załamanie jak lewarek wbił mi podłoge do środka a potem przez moją głupote podstawiłem go pod podłużnice i też się w nią wbił. Jednak kiedy stoje w garażu i patrze się na niego odrazu chce dalej to robić, pewnie będzie to długo trwało ale wiem, że warto. Nie mam Capri ale mój tauni też jest wspaniały a mam nadzieje, że będzie jeszcze wspanialszy.
pozdrafiam :)
xms / 2004-03-31 15:16:10 /
wyluzuj nie tylko Ty masz takie problemy... wielu z nas je ma i ja też... niedługo czeka mnie generalka wszystkiego w moim kapciu i jakoś musi być... a na dodatek mam jeszcze na głowie mature i egzaminy na studia... w wakacje planuje pracowac a we wrzśniu zacząc remont i na gwiazdke zrobić sobie najpiękniejszy prezent na świecie... wyjechac zajebiście odpicowaną Caprychą na nasze polskie drogi... a raczej to co z nich zostało :) pozdrawiam i życze więcej optymizmu.
Daniel vel Treetop liil (EM) / 2004-03-31 15:19:46 /
najlepsze jest to ze zawsze jeszcze cos mozna zrobic, poprawic itp a jako juz jest wszystko cacy to zawsze jest sznsa ze cos sie popsuje albo jakas nowa czes niedawno wymieniona okaze sie wadliwa itp. nigdy nie wiesz co i w tym jest smak capri...
a jak juz masz nowy lakier to np. kamyczek zrobi odprysk i juz jest na co zbierac kaske hehe
capri to z punktu widzenia finansowego najgorsza na swiecie inwestycja :)))
tez mam zalamki ale jak tydzien kapcia nie widze to ... takiej wysypki dostaje i lapska mi sie trzesa ;>>
Maciasek_3M / 2004-03-31 16:14:45 /
Czesc Miłosz - nic sie nie łam, zobacz tylko na zdjeci mojego Capri, później porównaj ze swoim i samopoczycie od razu lepiej ;). Ja albo głupi jestem, albo nie wiem co - bo narazie pełen luzik :)
pozdro
Mirek K. / 2004-04-01 09:16:16 /