logowanie | rejestracja
capri.pl » forum » off-topic » klapki na oczach brak zaufania czy nietolerancja

klapki na oczach brak zaufania czy nietolerancja

wracam sobie dzis z dzialki w swiatecznym nastroju dojezdzam do warszawy a tu korek i w korku sie pojedzie. stoje na swiatlach na dwupasmowej ulicy przedemna dwa samochody, ruszam i zgasl mi (kazdemu moze sie to zdazyc) wiec prubuje odpalic go bez skutku. wiec wyskakuje z samochodu zeby go zepchnac na prawy pas potem na pobocze (malo kto sie chcial zatrzymac i mnie puscic) . jestem juz na prawym pasie i zpycham go na pobocze przedemna kraweznik wiec sie mecze jak cholera wokolo mnustwo samochodow i zaden kierowca nie ruszyl dupy zeby mi pomuc po pewnej chwili z samochodu obok wyskoczyla kobieta i mi pomogla go wepchnac . i powiedziala "cholera jasna wokolo tylu chlopow i nikt nie pomoze mlodziencowi" smutne lecz prawda
mieliscie tego typu przypadki
pozdr. dla tej pani

Michal FAZI / 2003-12-27 18:34:25 /


Ja mialem dzisiaj zupelnie inne doswiadczenia, ale w bardzo podobnej kwestii. Musialem przepchac (wczoraj nabytego :-))) kapcia z parkingu - niezly sie zobil korek - przed jednym z centrow handlowych w gdansku. Pchalem dzielnie, ja z jednej, moja narzeczona z drugiej. Nagle jakos lzej zaczal jechac - okazalo sie, ze mielismy uchachanego wolontariusza, dzielnie pchajacego za klape z tylu :-) i wcale nie byl to zaden kierowca, tylko niewinny przechodzien.

Ananiasz Dokładna lokalizacja na mapie / 2003-12-27 19:39:30 /


Co za dzien!?
Ja wypychalem dzis z kolega Tauniego z parkingu do mechanika. Jak wiecie nie tak latwo sie pcha 1050kg. Wiec wypchalem go z miejsca na uliczke zeby go pociagnac holem (zerwal sie 10m dalej) a tu jakis chu* w starym renaul (pewnie nie raz go pchal) z morda ze mu uliczke zastawiam, ze trzeba go bylo zepchnac na ktorys bok (debil, bo i tak by nic nie przejechalo, a on mogl spokojnie przejechac tamim malym objazdem). No ale niestety zamiast krotkiego spier****j zaczalem mu tlumaczyc jak i co. Jednak skonczylo sie ostatecznie na ktortkim pod nosem. Co za ludzie... PS. Nie ma jak sobie wepchac Taunusa pod gorke, zaczne to jako cwiczenia traktowac.

Michał (drzewiej to było Wydmikufel) Dokładna lokalizacja na mapie / 2003-12-27 21:04:16 /


Ja miałem taka sytuacje:
Stoję na światłach jako pierwszy, troszeczkę pod górkę. Zielone i samochodzik zgasł, próbuję odpalic ni a nic, not to trzeba go zepchnąć. Próbóje leje jak cebra, auto ucieka w dół i żaden kerowca ni ch...ry nie chce pomóc. Trąbią , obejerzdżaja ale żaden nie chce pomóc, dopiero któryś zastawia za mną drogę staje wysiada i pomaga popchnąć. (tu dzięki serdeczne dla tego pana
!!!)
Casami zdarza się któś kto pomoże ale niestety bardzo żadko:-((((

Gurden Dokładna lokalizacja na mapie / 2003-12-27 22:02:43 /


A ja wczoraj bylam z psem na spacerze. No i piesek znalazl kosc i nie chcial jej oddac . Na szczescie jakos udalo mu sie ja zabrac. Co za ludzie ze wyrzucaja przez okna zamiast do smietnika. :P No i jeszcze jedno , jak to do cholery moze byc ze przez cale swieta ani jeden platek sniegu nie spadl. Co za niesprawiedliwosc na tym swiecie ;p

segal Dokładna lokalizacja na mapie / 2003-12-28 01:04:34 /


mi sie wczoraj w nocy moje cudne bmw rozkraczylo, jak tylko zaczalem je spychac ze srodka skrzyzowania zatrzymal sie jakis czlowiek i mi pomogl, drugi tez pomoc ofiarowal ale juz sobie poradzilismy bez niego, a tak w polowie spychania wozu podlancyzla sie policja. Pierwsze co powiedizeli to bylo: "to pana samochod? bo wie pan do nas ludzie dzwonia ze ktos jakies bmw kradnie..."
:]

Mac13k Członek Stowarzyszenia capri.pl / 2003-12-28 01:58:48 /


O policji juz kiedys pisalem. Jedziemy z kumplami Garbusem i sie nam zapalil to wyskakujemy na skrzyzowaniu i gasnica. Uf, strat zero. No ale stanelismy sobie na takim pasie zieleni miedzy dwoma jezdniami 3x Garbus. Ogolnie widac ze gasnice rozwalone, wszedzie proszek. Podjezdza suka i mily pan policjant (niech mu ziemia lekka bedzie): "ej, to nie jest parking, zabierajcie sie stad". Ah...

Michał (drzewiej to było Wydmikufel) Dokładna lokalizacja na mapie / 2003-12-28 02:29:31 /


jacy ludzie bywaja pomocni nie wtedy gdy trzeba ...
zatrzasnalem pod skzola klucze w smaochodzie wiec wyciagnalem drut z plotu i otwieram sobie tym drutem ...
po kilku minutach przyjechala policja i z gnatami do mnie wyskoczyli ....
dokumenty mam zawsze w smaochodzie zeby nie zgubic wiec nie moglem im pokazac ... jedyny dowod ze nie klamie to byly kluczyki dyndajace sie w stacyjce ....

DeMaDeS / 2003-12-28 15:03:01 /


moj wujek tez zostawial dokumenty w samochodzie (nowym) ale juz tego nie robi jak mu samochod z papierami buchneli i nie dostal odszkodowania

Michal FAZI / 2003-12-28 15:08:41 /


Przykład 1: Koleg zatrzasnął kluczyki w tikacz. Włamywaliśmy na brechę pod BiNOZem na UMK. Ludzi multum przechodziło, teren ładnie oświetlony, bo ciemno już było. 2 razy minął nas patrol Straży Miejskiej i... i nic, nikt się nie zainteresował :)
Przykład 2: Jechałem kiedyś z ojcem za wartburgiem. Capi benzyną jak 100 diabłów. Patrzymy, a tu ciurkiem wacha się z niego leje. Ojciec na klakson i mruga długimi. Facet zatrzymał się i wychyla się przez okno z pytaniem co jest. My, że benzyna mu się ciurkiem leje. Kałuża pod samochodem, a gostek wysiada i schyla się Z FAJĄ W ZĘBACH tam, gdzie mu leciało żeby zobaczyć co i jak... :)
Przykład 3: Jadę z kolegą samarą odebraną właśnie od mechaniora. Dojeżdżamy do istniejącego jeszcze wtedy wiaduktu Kościuszki i wymusza nam policyjny transporter. Michał hamuje z 80 km/h, coś zgrzyta... Patrzymy, a tu wyprzedza nas koło :) Kółko popedziło dalej, odbiło się i siekło prosto w koguta na radiowozie. Kollesie zatrzymali się, patrzą na dach i na nasze koło, które oddala się w kierunku Apatora. Jeden rzucił się w pogoń za kółkiem , a 2 leci do nas. My bladzi ze strachu, a oni czy nam się nic nie stało. My, że nic i że spoko. Wychodzimy, z bryki. Okazało się, że w warsztacie zapomnieli dokręcić koła. Panowie policjanci wzięli więc swój podnośnik (własnego nie było), założyli nam zapas, poczęstowali fajkami i życzyli szerokiej drogi. W między czasie ich kolega wrócił z naszym latającym kołem pod pachą stwierdzając, że to nie na jego lata takie biegi :)
Nie ma to tamto :)

RoT Dokładna lokalizacja na mapie / 2003-12-28 20:37:52 /


Razu pewnego kupiliśmy z Zoggonem Tauniego kombi. Trzeba go było przepchnąć,ale auto bez świateł i OC. No to co robimy? Pchamy! :) Pomógł Roman i jego kobieta. Zaczailiśmy się w nocy,co by mniej policji było. Fajnie się pcha 1500 kg na czterech kapciach... Odpoczywaliśmy co jakiś czas. Oczywiście jak przystało na moje szczęście wiadomo było że jakiś patrol się nawinie,ale ja jak zwykle liczyłem na gadane:) Patrol się nawinął. Podjechali do nas od tylca, kogut. My Tauniego na chodnik i jak gdyby nigdy nic. Mendy wysiadka z Transita i do nas z tekstem:" czyje to auto?" A my z Zoggonem -jednocześnie: "moje!" (auto kupiliśmy na spółkę. Gliniarz zbaraniał,więc próbuje inaczej: "właściciel, do mnie!" My z Zoggonem jak na komendę krok do przodu. Gliniarz zbaraniał, ale zrezygnował z trzeciego podejścia. Wylegitymował nas (wszystkich) i nawija do mnie i do Z. -ton spokojny, ale stanowczy: "auta bez OC nie można tak sobie pchać. A jak gdyby coś w was wjechało? przecież auto nie ma nawet świateł..." A ja mu na to z tekstem, że światła mamy i pokazuję przymocowaną do plecaka (który miałem na plecach oczywiście,a nie w aucie) diodową (migającą wciąż) lampkę rowerową. Gliniarz zbaraniał. Oddał bez słów dokumenty wozu, nabrał powietrza, bo go chyba przytkało na dłuższą chwilę, i z tekstem: Ja was nie widzialem i wam daruje,ale zabraniam wam go dalej pchać" My: "naturalnie!!" Kolesie wsiadają do suki (drugi w ogóle się nie odzywał) i powoli ruszają. My stoimy na chodniku i odprowadzamy ich wzrokiem... Po podjechaniu na naszą wysokość, uchyla się szybka i ten który się nie odzywał wali: "ALE ŻEBY WSZYSTKO BYŁO JASNE- TEN RUPIEĆ MA Z TĄD ZNIKNĄĆ!!!" Tym razem MY zbaranieliśmy;)))

MILO Dokładna lokalizacja na mapie / 2003-12-30 00:23:39 /


A moowia ze dorosli nie wierza w MAGIE.

NARRA

Q_Back / 2003-12-30 09:24:39 /


policja to też ludzie, szczególnie teraz: zmęczeni życiem, narażaniem go i zarobkami.
Znam wielu, z wielu nieznajomymi miałem kontakt i naprawdę NORMALNIEJĄ.
Więc nie dziwmy się, że trafi się ktoś niekompetentny...za te pieniądze?
A jakimi jeżdżą samochodami? ... one tylko ładny mają lakier, często przekoszone, klepane z całkowitej likwidacji, bo nowego nie będzie... każdy prowadzi się inaczej...
Nawet do wrednego (coraz ich mniej) podchodząc po ludzku (i wcale nie chodzi o gadane, czy padanie na kolana), potrafi być zaskoczony ;)
Niech im ten nowy rok przyniesie światełko nadziei, chodźby takie na baterie...

KAROL Dokładna lokalizacja na mapie Członek Stowarzyszenia capri.pl / 2003-12-30 11:41:45 /


Dokladnie dwa dni temu w niedziele pojechalem z kumplem po swoje autko ktore dzien wczesniej dluzej zabawilo na imprezie ;) Zanim wyruszylismy z parkingu pytam go ktorym autem chce jechac? no to no z usmiechem odpowiada ze fordem, no to ok mowie. Jedziemy przez miasto, pierwsze swiatla, stoimy. Ktos lekko przygazowal no i zaczelo sie hehe. Wszystko byloby ladnie pieknie gdyby na jednym z zakretow nie braklo paliwka, jak wiadomo american muscle car lubi duzo jesc ;))) Zrobil sie niezly korek, albo raczej gigantyczny hehe. Auto na zakrecie na srodku drogi, na lewym poboczu stoja auta i na prawym tez (parking przykoscielny) wiec nie da sie fordziaka ominac. Poprostu luzik! Powoli z wielkim trudem udalo nam sie go zepchnac na wolne miejsce parkingowe ;)) co najsmieszniejsze ze w kolo mnostwo ludzi a za nami autobus tez niezle zapakowany, ktorego zreszta wczesniej na pelnym gazie mijalismy (teraz malo smieszne). Wszystkie mordy przyklejone do szyby ale nikt nie wyjdzie zeby pomoc. Jak im braknie kiedys w autobusie to tez bede sie smial ;) Co ciekawe kierowca autobusu byl bardzo wyrozumialy, zamiast machac rekami i krzyczec tez sie wesolo hihotal ;))))))))))

renifer Dokładna lokalizacja na mapie Członek Stowarzyszenia capri.pl / 2003-12-30 11:44:14 /


Co do spychania samochodu to ja miałem jedną przygodę...pierwszy tydzień posiadania grandzi adam wybrał się na przejażdżkę ale nie wziął pieniędzy (no bo po co ?przecież ma forda:))Jadę,jadę,jedę nagle czuję coś nie ciągnie niechce sie wkręcać(na gazie paliwa zero)...efekt zgasła zero gazu...ale iskierka nadziei tabliczka na której ,bykiem stoi 1000m LPG no to Adam zakasał rękawy wrzucił N i pcha po idealnie płaskim odcinku drogi ale leciutko wznoszącym się ku górze,gdy pchałem myślałem ,że mi oczy na wierzch wyjdą:)BY niemyśleć o ciężkiej pracy liczyłem ile aut mnie wyprzedziło było ich dokładnie 67, 1 motocyklista i 3 rowerzystów:)K... podwiózł bym pod sam dom tego rowerzystę który by mi pomógł jak dopchałem samochód na stację to gostek z obsługi z litości nalał mi za 10PLN gazu w zamian za breloczek przy kluczykach(w ramach kaucji)...:)

gilmor / 2004-01-07 22:01:44 /


hehe ja w pierwszych dniach rozkoszowania sie jazda nabytym caprikiem, (nie do konca rozkoszowanie sie : bo tu cos trzeszczy tam cos sie KOLEBIE), ale ogulnie bylo milo mialem nie mniej fajnych zdarzen:>>> :
1)z powodu niedzialajacego wskaznika stanu paliwa nie wiedzialem defakto ile go jest, bo samochodzik nowy, a ile palil to chyba tylko on sam wiedzial, ale pewnego pieknego
deszczowego, burzliwego, ranka, pedze sobie z kolega na spoznione zajecia (miekismy kolo, wyjazd z chaty 7 min.po rozpoczeciu zajec), no wiec pedzimy i jak mi sie wysnilo tak sie stalo, na pieknej krzyzowce na obwodnicy padl.
nie bylo by w tym nic fajnego, gdyby nie fakt ze ocywiscie mialem karnister, tylko ze pusty!!!
fajne bylo jeszcze to ze njblizszy zjazd z obwodnicy byl pod wielka GORE!!!!
po mniej wiece 0,5h, z ciaglymi odpoczynkami wskakujac przez okno i zaciagajac reczny
dalismy rade, niestety nikt nie pomogl??? why???
1)co do policji:>>
zdarzylo mi sie pare razy miec z nimi stycznosc niestety nie zawsze bez mojej winy
to troszke za szybko, to bez swiatelek .zawsze bylo mniej wiecej tak::
no no nie ladnie nie ladnie tu bedzie xzl. mandaciku i x pkt. karnych, ma pan jakies punkty karne
-nie no bron boze, ja nigdy, ale to oczywiscie moja wina
-tak tak ale co to za samochod????
i tak sie zaczynalo, no bo tak ja mam jeszcze duzo pracy, tu farba do poprawy tam cos itp.
wiec z zyczeniami szybkich i owocnych napraw bylem puszczany:>>> co bylo calkiem mile:>>
ale niestety ostanio zarobilem 100, i 4 pkt :<<<<

bood-o / 2004-01-12 13:55:52 /


bodo karnister w raczke i na nozkach łatwiej wejsc pod gorke niz kapcia wpychac ;) heheh swoja droge podziwiam ja tankowałęm juz benzyne do butelki po coli :)co by tylko kapcia nie pchac :)

cOke Członek Stowarzyszenia capri.pl / 2004-01-12 18:27:04 /


Jakiś czas temu też zabrakło mi paliwa, pływak się zawiesił i nie wiem ile jego jest. Myślałem że mam co najmniej pół zbiornika, tyle było jak oddawałem auto do warsztatu. Pojeździłem sobie kilka dni, wyjechałem z parkingu na prostą i depnąłem;), myślałem że to odcięcie paliwa... ale po chwili już wiedziałem o co chodzi :P Akurat dojechałem do skrzyżowania i musiałem gdzieś zepchać auto, oczywiście ludzi wokoło pełno ale nikt mi nie pomógł, później polazłem z butelką od petrygo na cpn.

Seemann / 2004-01-12 20:23:02 /


Ja stalem w korku na Niestachowskiej i pod koniec stania skonczyl sie gaz:) w ostatnim podrywie wlecialem na chodnik i we dwojke pchalismy fure pod gorke wzdluz Zeromskiego na ta stacje na rogu :)

pmx (wiewior;) Dokładna lokalizacja na mapie / 2004-01-12 23:58:58 /


ehh... mi paliwa tak srednio rwaz ,dwa razy w tugodniu zabraknie :) Taz coś sie popieprzyło i wskazówka jast siągle poniżej pustego... czasem coś dygnie ,ale tylko wtady jak i temperatura silnika dygnie ... heh... kurwica bierze panowie ,ale przynajmniej nauczyłem się mieś kanister z wachą :)

spawn Dokładna lokalizacja na mapie / 2004-01-13 00:27:40 /


A mi dzisiaj wieczorkiem zabraklo, ruch na ulicach byl juz znikomy i na oparach dojechalem na jakis parking. A potem autobusem do chaty po banke i na BP, i po kapryche. Chyba zaczne wozic karnister :)

Puzon / 2004-01-14 23:32:27 /


Mi zabraklo kiedys waszki doslownie 100 m od domu. To bylo az zabawne.

leciej / 2004-01-14 23:39:16 /


a mi kiedyś zostało na styk :) idealnie :) podjechałem pod dom zaparkowałem rano ,jak to zazwyczaj bywa lekko juz zpyźniony wybiegam ,wiedząc że jeszcze stacja mnie czeka i ?? Buahhahaha odpalił tylko po to zeby zgasnąć :) całe szczęście że moi nauczyciele juz wiedza jak jest ... "Hmm... nie ma go ...ehh pewnie znoff mu sie gdzies samochód popsuł" hehe :)

spawn Dokładna lokalizacja na mapie / 2004-01-15 02:11:49 /


:) to ja miałem raz tak:
wjezdzajac pod dom za brama skonczyło sie paliwko :)
no to na rower :) i z karnisterkiem na stacje, 3L wlane :)
do auta i poszalec :)
jak wróciłem przejechałem brame ... :) skonczyło sie :)

pozatym np. ciekawa mine miał raz pan na stacji cpn, doszedłem do niej z 40minut, jak chciałem nalac paliwka do litrowj butelki po coli :)
'nienaleje panu do tego, nie ma pan lejka' no to zrobiłem lejek z rąk :)
pozdrawiam

cOke Członek Stowarzyszenia capri.pl / 2004-01-15 02:47:16 /


mi kiedys zaraz jak wyjechalem z domu skonczyla sie benzyna - no to zaraz na gaz - przejechalem 1km i gaz tez sie skonczyl :P a bylem w polowie drogi do stacji:)

pmx (wiewior;) Dokładna lokalizacja na mapie / 2004-01-15 12:47:45 /


Przepis na lejek:
Jednorazowy lejek, to zrobisz z byle gazetki reklamowej, czy to do benzynki, czy do oleju (też jak np. potrzeba w malutki otworek w jakimś trudnym miejscu).
Tyle, że potem już się nie bardzo nadaje do czytania ;)
Podczas wlewania nie trzymać za dolną mokrą część (szczególnie benzyna), bo przesiąknie.

Stare klamoty wymagają zawsze pojemnika choćby i 1,5l po oranżadzie, to do spryskiwaczy, do chłodnicy, baku , oleju ... taki to już urok i radość, że coś się zdarzy :)

KAROL Dokładna lokalizacja na mapie Członek Stowarzyszenia capri.pl / 2004-01-15 13:27:29 /


Dawno temu wyjeżdżałem z dwoma kolegami do Szwecji "w celach turystycznych" czyli do pracy. Promem z Sassnitz. Poruszaliśmy się maluchem (kilka kursów tam i spowrotem bezawaryjnie)-to było auto! Ponieważ w Szwecji zupka jest strasznie droga (a wtedy tym bardziej), mieliśmy wyliczone na powrót paliwo na styk - aby tylko do Niemiec bo już taniej.
Po przypłynięciu do Sassnitz okazało się, że stacja benzynowa w nocy jest zamknięta (ZONK!). Następna 25km dalej a strzałka paliwa już na 0. Ale jedziemy z duszą na ramieniu. Już brakuje jakieś 2 km, już pojawiają się uśmiechy i nagle wrrrrrrrr... i cisza. Wyrzuciłem na luz i kulam się z górki. Długo, bo stacja daleko, ale cały czas jadę. W końcu bąbel podkulał się i stanął IDEALNIE przy dystrybutorze na stacji. Nie powiem jak się cieszyliśmy bo wtedy nocka w maluchu na niemieckim terenie nie była najmilszą rzeczą. Rzekłbym - ryzykowną.
Pozdrawiam

Ramboost Dokładna lokalizacja na mapie / 2004-01-15 14:19:56 /


cOke, fajnie sie mowi, ja tez bym go nie pchal, nie pod gorke.
ale sam wiesz jak jest na tej piepszonej obwodnicy, podjazd pod gorke , do wyjazdu, na zakrecie, brak awaryjnego, wolalem go zapchac, niz tam zostawic.
ale trzeba przyznac ze zajecie calkiem meczace, i nielada cykora mialem ze zaraz cos nadjedzie z tylu, i bedzie nam sie co najmniej latwiej pchalo:))), ale bylo ok

bood-o / 2004-01-19 16:58:00 /


A ja sobie dzisiaj foorką tatki do szkólki rano zimno ale słonecko i luzik. Capryszek w garage czeka na OC :))) no ale jakoś z klamotami pojechać 3eba.
No i zdechł, brak ładowania.... primera wmordę tego...
No to wyszedłem stoję na środkowym pasie, minęło może z 5sek. i już chłopaki ze Warszawki zaczynaja trombolić, no ale ja spoko rasta loozik, patrzę w prawo 2 pasy patrzę w lewo 1 pasik, no to wybieramy pas zieleni i patrzę sobie nic nie jedzie i zaczynam z mocą pcchać bo zaraz muszę na krawężnik wskoczyć i co??????????
otóż na poboczu stoi sobie miła pani i gazetki sprzedaje tak ze 2m ode mnie, no i dokładnie wtym momencie kiedy pchnąłem autko z całych sił wturlała mi się, jakże przemiła pani jeppem cherookim, na maskę jak na filmie sobie p...jebała, a dlaczego pani tak zrobiła, pytam grzecznie - bo pani śliczna normalnie że się prawie zakochałem;) i złośc mnie odeszła -
a bo ja pana nie widziałam, a gazetkę chciałam kupić......
No także tak, ,...... ano i mało tego oczywiście mr policman stwierdził iż to moja wina (aczkolwiek sprawa nietypowa-powiedział żeby spychany samochód uderzył w jadący po swoim pasie), bo po prostu zajechałem tej pani drogę się dowiedziałem;)))))))))))))))))))))))
no supper, olewka całkowicie ze mnie spłynęło, ręce opadły ze szczęką razem.
strzałka

Rasta Dokładna lokalizacja na mapie Członek Stowarzyszenia capri.pl / 2004-01-21 23:47:23 /


rastaman to widzę że ty tak zbaraniałeś jak ja pewnego razu:Otóz jadę sobie grandzia (a musze dodać,że to było lato i własnie wyjechałem z garażu na jazdę próbna bo hebelki nowe założyłem)i pedzę tak sobie dostarczając co jakis czas ekstremalnych przeżyć moim nowym tarczom i klockom....w penym momencie dojeżdżam do skrzyżoania(mam pierwszeństwo) i nagle...widzę jak gostek z podporządkowanej lanosem pruje,że aż drzewa się gną no to ja w heble i demba stanołem...zatrzymałem się i bum...ktoś nagle wjechał we mnie(w tym momencie mnie juz szlak prawie na miejkscu trafiał)wychodzę z samochodu patrzę a tam młoda dama maluchem zaparkowała na moim haku...u mnie zero uszkodzeń więc mówię kobieto ja jade dalej ty jedź dalej(chociaż niewiem czy w przypadku kaszlak było to możliwe bo przód miał nieźle obity)ale kobieta NIE!!Musimy wezwać policję...ja mówię no to luz proszę dzwonić...po 30 minutach przyjeżdżają niebiescy i cyrk się zaczyna...Opowiedzieliśmy wszystko tak jak było...a policmajster na to do mnie:Dla Pana mandat 100Pln za utrudnianie ruchu oraz niebezpieczny manewr(chyba chodziło mu o to że stanąłem jak wryty)a babeczce 200Pln za to że na mnie najechała.Ja w tym momencie poprostu niewiedziałem co mam powiedzieć...ale powiedziałem nieprzyjmuje mandatu ponieważ...blablabla i mi się upiekło ale sam fakt...kurna aż jeździć mi się nie chciało ze dwa dni...

gilmor / 2004-01-22 00:30:47 /


Zielona lampka lpg wskazywala na to ze dojade spokojnie... no ale wjezdzam do miasta i cos jest nie tak- "opór decha" a tu nic autko sie nie zbiera. Mijam kolejne ronda, swiatla... jest co raz gorzej... w glowie mam tylko najblizsza stacje benzynowa oddalona juz o jakies 100m... wjezdzam na stacje auto gasnie na luzie doczolgalem sie pod dyspozytor.

Daro Darecki Dokładna lokalizacja na mapie / 2006-07-24 01:22:17 /


Wczorajszy wieczór - Essim pojechałem pierwszy raz do roboty. Powrót do domu już innym autkiem ze znajomą. Essi został pod pracą - tzn na starówce, przy samej Motławie, na dużym parkingu. Nie chciał odpalić, kręcenie nie dawało żadnego rezultatu, a od strony kilku łysych kolesi stojących przy świecącym golfie usłyszałem, żebym akumulatora nie zajeżdżał bo to "gówno" i tak nie odpali - na pych by poszedł, ale na ich pomoc raczej liczyć nie mogłem :/

Fuszix 3M Dokładna lokalizacja na mapie / 2006-07-24 03:01:19 /