Podobnie, jak wielu innych żółtodziobów (z tego co widzę) temat tyczy się Forda Capri. Zamierzam go kupic, więc stawiam sprawę wprost. Przeczytałem tu już sporo komentarzy, niekiedy bardzo pomocnych, nie ukrywam. Przebrnąłem też przez ankietę. Jednak jeśli będę się powtarzał, z góry przepraszam i proszę o wyrozumiałośc.
W tym tygodniu (lub ew. przyszłym) jadę po Capri mkIII z '81 rok, silnik 2,3 V6. Na co zwrócic SZCZEGÓLNĄ uwagę, oprócz dziur w podłodze? Co można stwierdzic od razu? I czy 3600zł. nie jest ceną wygórowaną (bazując na zdjęciach zamieszczonych poniżej), pomijając fakt, że ten samochód z założenia jest bezcenny? ;)
Z ceną to możesz jeszcze powalczyć (jak zawsze). Jak go wyrwiesz za 2 tys. to będzie ok - normalna cena za auto do remontu.
Hrabia® / 2008-04-22 00:37:47 /
Troche ograbiony , każda felga inna .... ale mimo wszystko wygląda na w miare jakąś znośną baze - pierwsze co to trzeba zrzucić błotniki przednie i pospawać ... później jakos mechanicznie doprowadzić do stanu używalności - cena pewnie jest do negocjacji to i mozna z niej troche zejść
Napewno oprócz dziur warto zwrócić uwagę na papiery - tj. gdzie są numery nadwozia i tabliczki znamionowe (były 2 pod maską) i co widnieje w dowodzie - jeśli tu są jakieś braki lub niezgodności to mozna sporo negocjować cenę .....
MikeB4 / 2008-04-22 01:59:25 /
Weź kogoś z Capri.pl na oglądanie, nie uzupełniłeś profilu więc nie wiem kto jest blisko Ciebie.
Młody_wFe / 2008-04-22 06:58:56 /
Tak jak Młody pisze. Pierwszy raz możesz się nieźle naciąć. A Capri ma kilka newralgicznych miejsc..
Skontaktuj się ze mną.
Odczekaj, dołóż i kup auto po remoncie... i powie Ci to każdy kto remontował Capri. To się po prostu nie opłaca. Kupisz je za 2000zł włożysz 10 - 20 tysięcy, dwa lata pracy, kilka, lub kilkanaście nieprzespanych nocy. I wciąż będzie dalekie od ideału... tak to już jest. W wypadku Capri opłaca się remontować tylko największe rodzynki, jak RS2600, etc. I broń boże nie reklamuję swojego auta, które jest na sprzedaż. Tylko mówię jak to wygląda na moim przykładzie.
Kupiłem swoje Capri za 2600zł. Remontowałem dwa lata, łącznie w części i materiały wsadziłem jakieś 20 tysięcy, nieprzespanych nocy, kosztów dojazdów do warsztatu w którym stało i kasy którą w tym czasie przez nie przepiłem nie liczę... i co? I stoi w ogłoszeniach za 11 i jak tyle dostanę to będzie nieźle...
Po prostu lepiej ucz się na moich błędach, niż na swoich i nie kupuj parcha do remontu, nie warto się w to bawić. Dwa lata temu twierdziłem, że warto, dzisiaj wiem, że to był masakryczny błąd, który kosztował mnie baaardzo dużo czasu, sił, środków... i w sumie jedyne co tak naprawdę jest bezcenne w posiadaniu Capri to to, że dzięki temu, poznałem świetnych ludzi o których pomimo tego, że widzę ich raz, czy dwa razy w roku śmiało mogę powiedzieć, że są moimi przyjaciółmi.
Przemyśl to sobie chłopie...
Wroniasty / 2008-04-22 18:03:55 /
No Wroniasty teraz ladnie naklamales;), ale pewnie ile osob tyle jest teorii.
Nie wyobrazam sobie miec Capri i go nie remontowac. Jest to dla mnie straszna przyjemnosc i zdobywanie nowych doswiadczen. Lubie miec pewnosc, ze w samochodzie wszystko gra, a kupujac 25 letni pojazd moge spodziewac sie wszystkiego. Moze i oplaca sie kupic wyremontowany lub zachowany w idealnym stanie samochod, ale co z przyjemnoscia i satysfakcja. Co to za frajda kupic Caprika w pieknym stanie tak jak jakiegos plastikowca i nie moc napawac sie widokiem jego powolnego powrotu do swiata zywych;). Po wyremontowaniu swojego faktycznie mialem troche dosc, ale nie uplynelo za duzo czasu zanim zaczalem wymyslac co bedzie nastepne. Obecnie remontuje juz trzeci samochod i jestem pewien, ze nie bedzie on ostatni;)
Ja pierwszego caprika kupiłem byle był i tylko to sie liczyło, z czasem pomyślałem ile czasu i kasy będzie wymagał, porównałem to z moją cierpliwością i możliwościami finansowymi i sprzedałem żeby kupić coś znacznie lepszego w lepszym stanie. Kasy nie liczę , ale zawsze coś tam wyjdzie mimo że auto przez rok miało tylko jedną poważną awarie która po długich poszukiwaniach okazała sie błaha. Mimo że w dniu zakupu auto było w stanie "wsiadać i jechać" szybko okazało sie że zawsze może być lepiej, to zawieszenie można poprawić to układ kierowniczy i tak dalej i tak dalej... Ile kasy jeszcze wpakuje nie wiem, ale jak mam wydać na pierdoły to wole wsadzać w auto i robić sobie ideał jaki mi sie w głowie zrodził. Co do sprzedawania to ceny Capri w ostatnich latach poszły sporo w góre a ich stan często przeciwnie. Jeśli masz dużo cierpliwości i wydawanie kasy na samochód to dla ciebie przyjemność to możesz kupić za 2-3tys i remontować , jeśli nie to lepiej odłozyć i kupić coś lepszego czym możesz jeździć i na bieżąco robić. Mi ta druga opcja pasuje idealnie...
Kohito_PS / 2008-04-22 18:43:44 /
Jak by co to też jestem do dyspozycji tylko daj mi wcześniej znać. Ale z tego co widzę to tak jak mówił Hrabia : 2tyś to max no może 2.5tyś jak silnik byłby w dobrym stanie ale po całokształcie wiele bym się nie spodziewał.
KostekBiker / 2008-04-22 20:56:04 /
PieM - no cóż może Ty lubisz... tylko powiedz ile władowałeś kasy w swoje auto, podlicz i pomyśl, czy nie byłoby większej satysfakcji przywieźć sobie z niemcowni, szwajcarii czy tam skądś jakiegoś MKI z oryginalnym przebiegiem poniżej 100 tysięcy idealnie zachowanym wnętrzem i blacharką... w które byś wsiadł i wiedział, że wygląda dokładnie tak jak w momencie opuszczenia fabryki. I które z każdym rokiem zyskiwałoby na wartości i swojej unikatowości... Przy ideale też może zawsze podłubać, coś poprawić, ulepszyć, wymienić i przypuszczam, że sprawia to jeszcze więcej przyjemności... hmm akurat o to warto zapytać np. Marcina Kozłowskiego - mi tylko opowiadał na PC jak grzebie przy swoim sreberku i ciekła mi ślinka na samą myśl... i powiem Ci, że sam chciałbym poczuć coś takiego.
Wroniasty / 2008-04-22 22:23:20 /
Hmm.... Pewnie bym sie nad takim rozwiazaniem mogl zastanowic, ale co ja bym wtedy robil z wolnym czasem;). Jesli mowimy o satysfakcji to na pewno wieksza jest po samodzielnym wyremontowaniu samochodu, ale na ten temat mozna by sie sprzeczac wiecznosc, wiec pozostawmy ta dyskusje na jakis zlot;)
Spoko PieM chętnie podysktuję z Tobą przy piwie na jakimś zlocie... a co do wolnego czasu - zawsze można poświęcić go koleżankom;)
Wroniasty / 2008-04-22 23:46:09 /
szkoda by bylo takim cidem jezdzic a trzymac w garazu .... hmm.... nieeeeeeeeeeeeee
ٶٹڢڶ Ptasiek 3M ڄژښڭ / 2008-04-23 00:14:24 /
A ja potwierdzam słowa Wroniastego. Sreberko kto widział, ten wie w jakim jest stanie, a roboty przy nim też jest niemało. Ale jak kupowałem, to było drogo, tyle że podliczyłem sobie kasę i czas, jaki musiałbym włożyć w poprzednią granadę, a i tak nie byłaby nawet w połowie taka jak sreberko... I kupiłem :)
A teraz pytanie - w przyszłym roku planuję rozebrać Sreberko do gołej budy i odrestaurować (przypominam - samochód całe życie garażowany i 60 tys. km od nowości przejechane). Co wyjdzie taniej - samochód za 8-15 tys. zł w takim stanie odrestaurować, czy kupić za 2-4 tys. zł i jego odbudowywać? Do zrobienia w sumie wszystko to samo, ale w o ile mniejszym zakresie...
Poza tym - samo to, że nie ma polskich patentów w aucie jest warte dużych pieniędzy.
m.kozlowski / 2008-04-23 09:52:48 /
A wracając do tematu - znam to auto, rok nim jeździłem ;)
Sama zgnilizna w aucie nie jest tak groźna jak pseudo naprawianie za pomoca łatek blaszanych prosto na zgnitą dziure a nie daj boże żywica itp samo zło w piatek będę miał zdjęcia mojego taunua po piaskowaniu to to zobaczycie ile można popsuc w aucie o zgrozo !!! fajn ie jest naprawiać auto od podstaw ale jak ma być wszystko zrobione na tip top to sa naprawde potężne pieniądze dlatego trzeba się dobrze zastanowic ale pomimo wszystko satysafakcja jest niedoopisania.
rybagosc / 2008-04-23 10:53:00 /
a ja sie nie zgodze z opinia ze lepiej kupic po remoncie lepiej taki zrobic samemu:) ale jezeli ktos sie zna na tym bo dzisiaj fachowcy to(&%$*%$*^) i tyle ja w swoje auto nie wpakowalem 20 tysiecy wpakowalem o wiele wiecej 3 lata je remontuje fakt mialem pare nie przespanych nocy a jeszcze wiecej dni z piwem ktore kupowalem zeby sie uspokoic i nie zabic "fachowcow" ja jestem tego zdania ze kazdy czlowiek nie zna sie na wszystkim wiec lepiej oddac auto fachowcom ale sie mylilem;) a co do autka myslisz nad kupnem za 3600 pewnie kupisz go za 3000 podejmiesz sie remontu rozbierzesz go zobaczysz ilke w nim jest rdzy przestraszysz sie i puzniej bedzie to autko na ogloszeniu sprzedam czesci do mk3 juz bylo tutaj baaaardzo wielu zapalencow od czasu jak ja jestem na tej stronie:) a jest to juz pare lat no chyba ze na prawde sie tobie podoba i bedziesz je remontowal i uratujesz natepnego capri przed kasacja:) mam nadzieje ze tak zrobisz bo ja mam juz 2 auto a nie bylem na zadnym zlocie ale nie dlugo sie wybieram i to bedzie najszczesliwsza chwila w moim zyciu;) pozdrawiam
cichymk / 2008-04-23 20:53:12 /
Mało komu udaje sie coś wyremontować a pózniej to sprzedać i "odzyskać" kasę.Z tym faktem trzeba sie niestety pogodzić na "dzień dobry".To nie dotyczy tylko starych Fordów...Trzeba sobie tylko zadać pytanie: czy ja to robie dla siebie czy na sprzedaż za jakiś czas..."Słomiany zapał" jest nie wskazany.Prawdą jest też że trzeba liczyć siły na zamiary - niestety część starych Fordów jest tak już zapuszczona przez poprzednich właścicieli,że nadaje się już tylko na dawców części..
Trophy / 2008-04-23 22:13:28 /
Trophy uwierz, że nie mówię o robieniu auta na sprzedaż i zarabianiu na tym... tylko po prostu fajnie jest móc włożoną w samochód kasę odzyskać, jeżeli zmienią się plany, widoki na przyszłość, sytuacja rodzinna, z powodu wyjazdu, itp itd...
Remont to topienie kapusty, chyba że naprawdę trafimy rodzynka wartego odremontowania, jakąś limitowaną wersję itp - wtedy zgodzę się ma to sens, w pozostałych przypadkach ja takowego sensu nie widzę...
Wroniasty / 2008-04-24 00:15:45 /
Wroniasty, przepraszam Cię, ale chyba w takim razie nie czujesz tego czegoś, co czuję 90% z nas. Ja wiem że nigdy nie odzyskam kaski w auto włożonej i że stale będę do niego musiał dokładać. Nie przeszkadza mi to a nawet to lubię...
Pzdr!
...::$nuffy (Grześ) / 2008-04-24 02:21:47 /
Tylko że pakowanie kasy w starego forda ma większy sens ponieważ z roku na rok jest on wart więcej a nie mniej.A pakując kasę w np golfa 2 z 91r nie masz nic. Fakt jest jeden a mianowicie każde auto to skarbonka ale najważniejsze żeby ta skarbonka przynosiła satysfakcję i radość z jazdy.
KostekBiker / 2008-04-24 21:32:49 /
Wroniasty a Ty przejąłeś jakąś fabryke dresów że przesiadasz sie na E30 w wąskiej lampie? <joke>
Nie Meits - właśnie problem w tym, że nie mam do niej odpowiedniego dresu, ani nawet fryzury... ;p
Wroniasty / 2008-04-25 15:01:58 /
znam dobrego fryzjera :) potrafi strzyc na łyso:D pozd.
cichymk / 2008-04-25 20:09:40 /
Panowie,
stałem się posiadaczem ww autka.
To co jest w opisie aukcji nie ma się w ogóle do stanu faktycznego auta. Auto nie ma akumulatora, zakleszcza się przy chechłaniu (ponoć).
Mam nadzieję przy odrobinie Waszej wiedzy doprowadzić go do stanu użytkowania.
Pozdrawiam,
Circos.
circos / 2008-04-25 20:12:42 /
Wybór już dokonany. Rozważ wariant z zakupem auta z Niemiec jeżeli nakłady na tego będą rosły. Wiedz, że czasem nie warto pchać się w ruinę, moczyć kasę w naprawę, bo te pieniądze możesz wydać na naprawdę ładny egzemplarz z Niemiec. Powodzenia.
fordcapri2800 / 2008-04-25 20:35:41 /
jak zrobisz z z niczego coś to jest satyswakcja. Jak bedziesz robił sam i masz troche pojęcia to plus. Jak bedziesz odawał do mechaników to puszczą cię z torbami.Ciesz się ze masz capri:)
młody3 / 2008-04-27 13:30:44 /