"Buddyści Diamentowej Drogi dysponują wolnością posiadania własnych przekonań politycznych, dlatego poniższe oświadczenie jest wyłącznie moim prywatnym zbiorem opinii i odczuć na temat sytuacji w Tybecie, które oparte są na moich osobistych doświadczeniach.
Na przestrzeni wielu lat mojej działalności, od pobytu w Himalajach w roku 1968, nie spotkałem ani jednego Tybetańczyka, który w pozytywnym świetle oceniałby chińską aneksję swojej ojczyzny. W pierwszych latach Tybetańczycy skarżyli się głównie na fakt, że łącznie około 20-25% mieszkańców ich kraju straciło życie. Przyczyną tych śmierci był głód spowodowany błędnymi wytycznymi rolniczymi narzuconymi odgórnie przez Pekin, morderstwa dokonywane w więzieniach lub podczas wieców samokrytyki oraz działania wojenne. Niszczenie religii, plądrowanie klasztorów, nieludzkie traktowanie i zabijanie tybetańskich przywodców zapisało sie w pamięci Tybetańczyków, którzy nieprzerwanie o tym przypominali.
Ponieważ Chińczycy zrzucili odpowiedzialność za rozpętanie rewolucji kulturalnej na tzw. "Bandę Czworga", a Deng Xiaoping zapoczątkował liberalny okres w chińskiej polityce, wielu Tybetańczyków wyraziło chęć pracowania na zaproponowanych warunkach. Jednakże kiedy Chińczycy zaczęli wpływać na wybór inkarnowanych Lamów i sprowadzili do Tybetu ogromne rzesze imigrantów z zewnątrz, charakter Tybetu całkowicie sie zmienił, a Tybetańczycy stali sie mniejszością w swoim kraju. Dlatego wydaje się, że obecna nowa fala niepokojów była nieunikniona.
Oby to mogło być możliwe zanim zginie jeszcze więcej ludzi, a wejście wielkiego i kulturalnego narodu chińskiego do grupy wolnych i demokratycznych państw będzie poważnie kwestionowane. Tybetańczycy nie są narodem gwałtownym i musi być jakiś sposób, aby ich prawomocne życzenie wolności mogło się spełnić. Będzie to wielki i niezapomniany czyn ze strony chińskich, dalekowzrocznych przywodców jeśli tylko będą potrafili to zrobić.
Wszędzie gdzie ludzie z kamieniami w dłoni stają naprzeciw karabinów maszynowych mamy do czynienia z wielką tragedią. Dla tak potężnego mocarstwa, jak Chiny, nie powinno być niemożliwym nadanie Tybetowi autonomii - jest to jedyna rzecz, na którą można racjonalnie w tej chwili liczyć.
Lepiej, gdyby stało się to możliwe zanim zginie jeszcze więcej ludzi, a wejście wielkiego, mogącego pochwalić się wspaniałym dorobkiem kulturalnym, narodu chińskiego do grupy wolnych i demokratycznych społeczności zacznie być poważnie kwestionowane. Tybetańczycy nie są narodem gwałtownym i musi być jakiś sposób, aby ich uzasadnione życzenie wolności mogło się spełnić. Byłby to wielki i niezapomniany akt ze strony chińskich, dalekowzrocznych przywódców, jeśli tylko będą potrafili się zdobyć na taki gest.
Lama Ole Nydahl "
.STICH. / 2008-03-22 22:57:01 /
Jednego już za podobny wątek zbanowali. Temat nie jest na to forum.
Michał.. / 2008-03-22 23:19:04 /
Londyn niestety przy Szanghaju wyglada jak zadupie i to kompletne. Do tego zarcie jest superowe a panienki bardzo ladne. Polecam wschodni kierunek emigracji, bo kasy jest tu sporo do zarobienia, ale raczej trzeba sobie poradzic, bo Ludowa Republika to jest tu tylko z nazwy, jak wyladujesz na ulicy, to gowno kogokolwiek obchodzi. I capi piekielnie momentami.
.STICH. | 2007-04-25 01:53:41 | ocena: 0
Piotrek Ł....vel Kankkunen / 2008-03-22 23:22:42 /
a teraz się okaże, czy wszyscy są równi wobec regulaminu Capri.pl ...
Galoos / 2008-03-23 13:27:09 /
Wątek jest zamknięty, brak możliwości jego kontynuacji.