Tegoroczna gryźlińska impreza, powiem szczerze, przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Uzyskując pozwolenie od lokalnych władz na organizację zlotu napisałem że spodziewam się kilkunastu, w porywach do dwudziestu samochodów. A tutaj, lekką reką licząc, przewinęło się w sumie ponad 40 pojazdów, z czego o ile dobrze liczyłem, około 35 Capri. Wynik doprawdy zacny. Tegoroczna edycja Gryźlin umocniła i tak już dobrze ugruntowaną pozycję naszej sztandarowej, firmowej imprezy. Mimo intencji odstraszenia malkontentów formułą zlotu, udaje się zachęcić coraz więcej entuzjastów.
Mimo świetlanie rysującej się przyszłości, wydaje się że trzeba jednak przemyśleć zmianę lokalizacji na przyszłoroczną imprezę, o powodach takiego stanu rzeczy pozwolę sobie pokrótce wspomnieć. Po pierwsze, stan nawierzchni starego lotniska w Gryźlinach jest, mimo momentami lepszych fragmentów, dramatyczny. Awariom ulegają zawieszenia, co sprawia, że mało kto chce ryzykować uszkodzeniem samochodu, bo jakoś choćby trzeba wrócić do domu. Stąd też mała liczba chętnych na slalomy i wyścigi. A to poważna sprawa - przyjeżdzamy tam (też) się pościgać. A tu nikt nie chce się ścigać. Po drugie, położenie w kraju jest mało optymalne. Gdyby nawierzchnia była dobra, to prawdopodobnie ze względu na inne walory okolicy ten temat nie wydostałby się na powierzchnię, a tak - duża część kraju ma naprawdę daleko. Z tych powodów warto poszukać innego miejsca na przyszły rok - impreza na tym zyska.
Wracamy do tematu. Na poniższej dwuczęściowej panoramie widać nasze okołoleśne obozowisko:
Na zlocie czas dzieli się pomiędzy jeżdzenie samochodem, pluskanie w jeziorze, ognisko, piwo, i odsypianie nocnych zaległości. Jakoś w tym roku ognisko cieszyło się umiarkowanym wzięciem, a beczka darmowego piwa przywieziona przez Karola nie rozeszła się do końca, czemu do dziś się dziwię.
Nad jeziorem niektórzy mieli kłopoty z trakcją, później już nikt na sam brzeg nie zjeżdzał. Cieszy fakt, że pomimo obiektywnie trudnych warunków, płci pięknej na zlocie nie zabrakło.
Wieczorna cześć programu to tradycyjnie już jazdy po omacku, nawet w najbardziej nieprawdopodobnych konfiguracjach.
Atrakcją zlotu był samochód Jarka, Dodge Challenger. Można go również zobaczyć na naszych stronach w dedykowanym mu miejscu. Pilotaż 7,2-litrowego potwora to niełatwa sprawa ...
Ciekawostkę przygotował również Karol z Olsztyna, który wsadził do Warszawy silnik Poloneza, i trzeba było się przejechać tym samochodem, bo żadne słowa wrażeń nie oddadzą. Jako że Karol miał również swoje Capri, Warszawą przyjechała załoga żeńska.
Dla lubiących takie atrakcje, "ognia" dosłownie i w przenośni dał Chuder, który intensywnie zużył specjalnie do tego celu przywiezioną oponę.
Nie obeszło się niestety również bez uszkodzeń, ze względu na wątpliwy stan nawierzchni co wrażliwsze samochody urywały wahacze. Szymonowi przytrafiła się utrata hamulców, niestety własnych, a nie tych w pojeździe, i zatrzymał samochód na zderzaku Górasa. Obeszło się bez poważnych strat, ale miejmy nadzieję że takich ekscesów więcej oglądać nie będziemy.
Znany skądinąd Oli przyjechał swoim samochodem, oraz dodatkowo z załogą Trabaru Imprezy, ale byli bardzo krótko, niestety, chyba z powodu deszczu.
Z pozostałych ciekawostek, to Bartek 'Camaro' przywiózł cały bagażnik części do Capri dla potrzebujących, no i stały punkt programu, dyskutowanie, oglądanie i podziwianie różnych wynalazków w samochodach.
Pogoda nam trochę dopisała, trochę nie - o ile prawie cały czas pogoda jak drut, to akurat w sobotę po południu zaczęło zdrowo lać, non-stop przez jakieś trzy godziny, co wystraszyło część uczestników, którzy pojechali do domu. Stąd też na poniższych tradycyjnych zdjęciach grupowych na koniec zlotu skład się trochę przerzedził, ale nadal pusto nie było.
Druga część, to prezentacja samochodów, które przybyły na zlot, a o których ze względu na ograniczone ramy nie da się osobno napisać. Starałem się "skatalogować" tutaj wszystkich, ale jeśli kogoś tu nie ma, proszę wybaczyć.
Od uczestników zlotu dostałem prawdziwą masę zdjęć. Niestety nie da się ich tutaj wszystkich zaprezentować, bo jest tego ponad 200MB, ale może uda się nagrać płytę, i chętnym jakoś rozdystrybuować.
Mam jeszcze jakieś filmy, ale muszę je dopiero przejrzeć. Tak więc najprawdopodobniej coś się tu jeszcze pojawi.
Wrażenia pozlotowe oprócz poniższych komentarzy znajdują się również na forum.